Pogoda dopisała, temperatura nie za wysoka, ok. 8 stopni C, i lekki opad deszczu, który ustał ok. ósmej rano. Spokojnie więc było można przejść na miejsce startu, który zlokalizowany był na krakowskim Rynku i oczekiwać na start, na godzinę 9.
Na starcie 19. Cracovia Maraton stanęło ponad 3000 zawodników, wcześniej odbyły się Cracovia Maraton na Rolkach, 15. Mini Cracovia Maraton im. Piotra Gładkiego i Biegu Nocnego na 10 km. W sumie w ciągu dwóch dni w Krakowie na mecie zameldowało się: 2978 maratończyków, 2843 finiszerów biegu na 10 km, 478 uczestników Mini Maratonu i 206 zawodników na rolkach.
Poniżej relacje uczestników 19. Cracovia Maraton, reprezentantów Sekcji Biegowej PTT O/Beskid:
Na pierwszy maraton przygotowywałem się 2 lata temu, ale jak już byłem zapisany, to nie odpuściłem i postanowiłem że na moje 50 urodziny zostanę maratończykiem. Dzień był bardzo dobry dla biegaczy: zimno i czasem mżawka, więc rano biegło się bardzo dobrze. Po przebiegnięciu półmaratonu wstąpiłem na nieznane dotąd dla mnie wody. Nie biegłem szybko, bo celem było dotarcie do mety, więc miałem czas na rozmowy z innymi zawodnikami, którzy mnie straszyli „ścianą” i trudnościami po 30-kilometrze. Ja miałem „dzień konia”, bo biegło mi się bardzo dobrze, bez większych dolegliwości (poza bólem i zmęczeniem). Na 33 kilometrze zrobiłem sobie krótki postój na punkcie odżywczym i powiedziałem sobie, że jak się schodzi z Tatr to pozostaje droga z Morskiego Oka na parking i właśnie jeszcze tyle mam przed sobą. Potem wyszło słońce które bardzo dokuczało biegaczom i ostatnie kilometry bardzo wolno mijały. Trochę szybkiego marszu i zrywy biegowe, jak publiczność podrywała do walki. Na ostatnich kilometrach zmusiłem się do biegu, bo martwiłem się, że nie zmieszczę się w limicie czasowym. Udało się i na metę pierwszego (i ostatniego) w życiu maratonu wpadłem z czasem 5:45:08.
Maratończyk Piotr Augustyński
Tak udało się, przebiegłem mój pierwszy maraton w czasie 4:19:36 godz., może dla niektórych ten czas wydawać się nie rewelacyjny, ale ja jestem bardzo dumny z faktu, że pokonałem ten koronny dystans.
Noc przed maratonem nie przespana i jedno pytanie nasuwające się czy ja z takim „peselem” dam radę. W dniu maratonu pogoda rewelacyjna w sam raz na obiegnięcie Krakowa wzdłuż i wszerz.
Cały dystans został pokonany przeze mnie w równym tempie. Kibice na całej trasie dopisali – motywowali mnie do dalszego biegu. I tylko jedna myśl w głowie – biegnij Rychu biegnij meta już niedaleko. I tak było 10km, 20km 30km, 35 km (walka o ostanie kilometry nie daj się dasz radę) no i META, META – HURAAAAA!!!!!!
Polecam wszystkim biegajcie i pokonujecie swoje bariery. Ja już planuje kolejne biegi (może nawet maratony). Ryszard Tobiasz
Był to mój 8 maraton uliczny, a 11 wliczając dystanse maratońskie pokonywane również w terenie, czy też w górach. Oczywiście, nie był to dla mnie najdłuższy pokonany dystans, bo mam już na swoim koncie biegi na sto, osiemdziesiąt czy sześćdziesiąt kilka km.
Nastawienie było na poprawienie rekordu życiowego, skromnie czy nieskromnie – biegam od zeszłego roku dość intensywnie i chyba jestem w najlepszej życiowej formie biegowej, więc jeśli mam poprawiać rekordy to właśnie teraz.
Mój dotychczasowy najlepszy wynik 03:39:57, osiągnęłam go podczas swojego pierwszego maratonu w Bratysławie w 2015 roku. Tylko raz się do niego zbliżyłam podczas maratonu w Veronie w 2019 roku, miałam wtedy czas 03:43:04.
Nastawienie było dobre, pewne dolegliwości lekko odczuwalne (za sprawą intensywności ostatniego roku, w którym to niestety nie miałam czasu na należytą regenerację) – można było przystąpić do walki……walki samej z sobą. W ostatnich latach, na szczęście, wyzbyłam się nerwowej analizy trasy, konkurencji, założeń taktycznych, wymagań, oczekiwań…. biegam bez zegarka, tak szybko jak dam radę, z lekką głową, można powiedzieć – na luzie.
Pierwszą połówkę biegło mi się wręcz doskonale, postanowiłam na początku biegnąć obok Pacemakerów z balonikami z czasem na 3:30, ale dość szybko, z racji na tłok wokół nich troszkę przyspieszyłam i pierwszą część maratonu biegłam pomiędzy balonikami 3:15 a 3:30. Tak sobie czas kalkulowałam 😉
W drugiej części to już niestety nogi trochę ciężkie się zrobiły i mimo, że wydawało mi się, że wciąż mam dużo sił, to te ciężkie nogi nie chciały utrzymać tempa. Tempo nieco spadło, balonik 3:15 oddalił się, ale ten 3:30 nie doganiał. Dość dużo panów mnie tutaj wyprzedziło, i trzy dziewczyny. Finalnie maraton ukończyłam z czasem 03:27:02 na 485 miejscu w ogólnej klasyfikacji, i jako 15 kobieta , w swojej kobiecej kategorii wiekowej zajęłam 8 miejsce. To był dobry dzień i tym jeszcze lepszy, że wszyscy uczestnicy dobrze pobiegli zwłaszcza nasi debiutanci! Jolanta Augustyńska